poniedziałek, 21 października 2013

Linki

Zebrałam w jdnym poście linki do blogów z pożytecznymi informacjami. Często z nich korzystam, może jeszcze komuś się przyda

LINKI WŁOSOWE

O silikonch - dlaczego to nie "samo zło" i jakich warto używać
Hairmania o silikonach

o emolientach oraz humektantach

o proteinach  (dobrze wiedzieć, bo często popełniamy błąd przeproteinownia)

wskazówki dot. olejowania włosów

I kolejne blogerki, których blogi są prawdziwymi kopalniami skarbów

Wiedźma
bardzo dużo i szczegółowo o olejowaniu i porowatości
jeszcze o olejach i porowatości włosów

I jeszcze o olejach - jak je dzielimy, co to są kwasy Omega i jak dobierać olej do swoich potrzeb.
Blondeme o olejach

No i absolutne "must read" każdej włosomaniaczki czyli
Blog Anwen
bardzo uporządkowany blog, u góry zakładki, odpowiedzi na pytania czytelników, recenzje, plany pielęgnacji...  Ostrzegam, że można przepaść na długie godziny.


LINKI TWARZOWE

Italiana:
Tu jest WSZYSTKO o pielęgnacji twarzy






niedziela, 20 października 2013

Zapuszczam!

Nie od dziś, minęło prawie 1,5 roku od ostatniego radykalnego cięcia, potem było tylko podcinanie końcówek. Ale wiem, że robiłam to źle i zaczynam nowy rozdział zapuszczania, tzw. zapuszczanie aktywne. Do tej pory było to raczej pozwalanie włosom na rośnięcie i już, ewentualnie reanimacje w efekcie wypadania garściami oraz olejowanie (dla zasady).
Tak to wyglądało w maju 2012:

Dziś jest tak:
Jak będzie ciąg dalszy? Się zobaczy :D  
Długość pasma kontrolnego na 20.10.2013 - 38 cm.
Cel: długość do paseczka od stanika (dobry punkt orientcyjny tylko pod warunkiem dobrze dobranego biustonosza, do czego zachęcam wszystkie jeszcze-nie-biusto-uświadomione czytelniczki)

Co w celu "aktywizacji" zapuszczania?
1 - wcierki: Joanna Kuracja Czarna Rzepa, domowy wywar z kozieradki, Jantar, Capitavit. Naprzemiennie (opakowanie do wykończenia, dopiero wtedy następna), z kilkudniowymi przerwami na oddech dla skóry.
2 - troska o wenętrze czyli pokrzywa, pyłek pszczeli i siemie lniane.  
3- dbanie o końcówki, żeby nie trzeba było podcinać co miesiąc. Czyli sera zabezpieczające - jedwabne, silikonowe, oleje i kremy oraz ochrona przed uszkodzeniami mechanicznymi.
4 - ograniczenie wypadania poprzez delikatne traktowanie włosów - raczej warkocz niż kucyk, czesanie tylko suchych za pomocą tangle teezer (znacznie mniej mi włosów wypada, kiedy się czeszę tą szczotką, w porównaniu do grzebienia czy zwyczajnej szczotki, nie wiem jak to działa ale działa... placebo?), nie macanie ich co chwila, nie olejowanie skalpu.

Na razie tyle. Tu najważniejsza jest systematyczność. Miewam z nią problemy, mam nadzieję że tym razem się uda.






piątek, 18 października 2013

Włosowo

Sporo czasu zajęło mi odkrycie tego, czego potrzebują moje włosy.
Jakiś czas temu zmarzyłam o długich włosach - większość życia miałam króciutkie fryzurki, najdłuższe włosy, zapuszczane do ślubu, sięgały mi do ramion. Mam dość słabe, cieniutkie włosy, skłonne do przetłuszczania - mówi się, że dla takich to tylko bob. Ale ponad rok temu, po radykalnym cięciu do ucha, podjęłam decyzję. Zapuszczam.Wydawało mi się, że jeśli nie będę ich katować zabiegami fryzjerkimi i chemicznymi kosmetykami, będą sobie spokojnie i zdrowo rosły. Myłam delikatnymi środkami, a na fali olejomaniactwa zaczęłam je olejować. I to by było na tyle.
Niestety. To nie wystarczy. Nasze włosy każdego dnia narażone są na  przeróżne uszkodzenia mechaniczne (zamki, czapki, dzieci...), termiczne (suszarka, słońce, mróz) itp. Nie zawsze są dobrze odżywione od środka (niestety nie należę do osób stosujących w 100% zbilansowaną i zdrową dietę, choć marzy mi sie to kiedyś), ani tym bardziej z zewnątrz - wydawało mi się, że odżywka tylko niepotrzebnie obciąża i przyspiesza przetłuszczanie.
Dziś mi wstyd za te wszelkie przekonania i już wiem, dzięki kilku niesamowitym Blogerkom, czego potrzebują moje włosy.

Proszono mnie o opis moje pielęgnacji włosów, więc tu ją przedstawiam.
Nie będę podawać przepisów na konkretne maseczki czy wcierki, są do znalezienia bez problemu w sieci.
Włosy mam cienkie, delikatne, ze skłonnością do przetłuszczania i wypadnia. Kiedy jakiś rok temu wzięłam udział w akcji no-poo (przestałam używać szamponu i myłam włosy rzadziej - wcześniej było to codziennie), przetłuszczanie się ograniczyło, mogę je spokojnie myć co 2 albo nawet co 3 dni.
Dodam jezcze, że ze względu na moją obecną sytuację ekonomiczną, sposoby są niedrogie, niektóre wrecz darmowe ;)

Codziennie
wieczorem stosuję wcierkę z kozieradki (jak dla mnie zapach obłędny) z dodatkiem olejku rozmarynowego,
końcówki włosów chronię wsmarowując niewielką ilość serum Goodbye Damage, wcześniej miałam  Jedwab CHI i jest również bardzo ok.

Raz na dwa/trzy dni
Olejuję włosy, wciąż szukam oleju idealnego więc się nie podzielę patentem, każdy musi odkryć coś dla siebie.
Natomiast tym, co odkryłam niestety niedawno, jest fakt że olej nie służy skórze mojej głowy, nasilał wypadnie - cebulki traciły dostęp świeżego powietrza. Dlatego, jeśli podobną tendencję zauważycie u siebie, można albo olejować same włosy (nakładać olej od uszu w dół) albo, jeśli chcecie też odżywić skórę głowy, trzymać go na włosach i skórze 1- 1,5 h.
Tak więc nakładam olej na włosy, związuję w warkocz i zajmuję się obiadem/sprząteniem/pracą/relaksem. Pod koniec lekko masuję głowę, żeby jednak trochę tego oleju skórze dać i przy okazji pobudzić krążenie.
Zostawianie oleju na noc lubiłam, ale już nie polecam.

Myję albo żółkiem z sokiem z cytryny, albo żelem do mycia dla dzieci Babydream rozpuszczonym w letniej wodzie w proporcji 1:1. Raz. co jakiś czas trzeba włosy umyć czymś z SLS, ja stosuję średnio co 2 tygodnie ziołowy szampon Barwa, ma krótki skład i to dla mnie ważne.

Na to odżywka do spłukiwania. Używałam  Garnier Fructis Volume Restructure i bardzo mi pasuje, ale należy ona siostry i muszę oddać, kupiłam więc polecany szeroko też Garnier Ultra Doux Awokado i masło karite i jeszcze nie mam opinii, na pewno nie jest zły, ma przyjzny skład i mnóstwo wiernych fanów. Spłukuję letnią wodą i....

I na koniec płuczę płukanką z siemienia lnianego, która robi napawdę dobrze moim włosom. Do płukanki można dodać rozmaitych dodatków, ja ostatnio dodaję resztki kwasu hialuronowego oraz d-pantenolu, które mi zostały z ser od twarzy, ale wciskałam też sok z parapetowego aloesu i pewnie to mi zostanie jak wykończę buteleczki. Przepisów na płukanki jest multum, radzę poeksperymentować, najprostsza jest z octem jabłkowym czy sokiem z cytryny ( nabłyszczają) ale siemie dla mnie jest idealne bo wygładza moje nastroszone piórka.
Jak to zrobić? Ja zimną płukankę nalewam do miski, kilkanaście sekund moczę w niej włosy i na koniec wylewam na głowę.

Wycieranie. Tu popełniałam wielki błąd, wycierając włosy ręcznikiem frotte. Warto zaopatrzyć się w specjalny delikatny mikrofibrowy ręczniczek (dostałam od mamy w prezencie dawno temu, ale wydawał mi się taki cienki, że go rzadko używałam) albo stary podkoszulek, spraną bawenianą poszewkę itd. Szorstki materiał taki jak typowy ręcznik szarpie i niszczy włosy, a mokre są bardzo podatne na złamania i uszkodzenia, więc trzeba się z nimi obchodzić delikatnie. Dobrze jest ich nie czesać kiedy są mokre, wiem jednak że to trudne (oczywiście wyjątek stanową kręcone włosy, które czeszemy tylko kiedy są mokre).

Zazwyczaj pozwalam im wyschnąć swobodnie, jeśli muszę gdzieś wyjść suszę suszarką z chłodnym nawiewem, kierując strumień powietrza od cebulek w stronę końcówek, nigdy odwrotnie.

Raz na tydzień
Włosy potrzebują bardziej treściwej maski, polecane są: oczywiście kultowa maska Alterrymasło kakaowe firmy ZiajaHenna Wax, ja wyszukuję przepisy na domowe maski, z jajkiem, piwem, siemieniem... Jest tego masa.

Raz na miesiąc/ dwa miesiące
Laminowanie włosów żelatyną :) Gorąco polecam, sama miałam opory ale warto było zaryzykkować. Efekt WOW murowany :)





czwartek, 15 listopada 2012

O konturowaniu, czyli róż, bronzer i rozświetlacz

Czego użyć poza podkładem, aby wyglądać promiennie?

Po nałożeniu podkładu, szczególnie jeśli jest mocno kryjący, nasza twarz staje się taka płaska, bez wyrazu. Aby temu zaradzić, można użyć takich cudów jak róż, bronzer i rozświetlacz. Można stosować je łącznie, rozłącznie, w dowolnych kombinacjach.
Ja bronzera jako bronzera nie używam, czasem pełni u mnie rolę różu. Natomiast jest on stworzony do konturowania.
Konturowanie jest świetnym rozwiązaniem, kiedy chcemy lekko "poprawić" kształt naszej twarzy, wysmuklić ją czy zaokrąglić. Ja posiadam owalną twarz i chyba nie potrzebuję tak naprawdę niczego zmieniać w jej kształcie, konturowania nie praktykuję, ale pokaże Wam przykładowe obrazki pokazujące jak konturować:
a) w zależności od kształtu twarzy
(źródło: www.missposh.net)

b) uniwersalnie, takie modelowanie wysmukla nos i całą twarz, skraca za wysokie czoło, uwydatnia kości policzkowe, wydłuża i wyszczupla szyję
(źródło: beautyxoxo.com)


(źródło: google.com)

W modelowaniu kształtu twarzy należy zapamiętać dwie zasady. Pierwsza brzmi: linie pionowe i skośne wydłużają, linie poziome skracają. Druga mówi o tym, że kolor ciemny (bronzer) wyszczupla, chowa, zmniejsza, natomiast jasny oraz błyszczący uwypukla, wydobywa. Dlatego też bronzer do konturowania nie może mieć drobinek!


Róż ma natomiast za zadanie nadać twarzy zdrowego, dziewczęcego, rześkiego wyglądu.


Jak nakładać róż w zależności od kształtu twarzy:


(źródło: beautyfool.com)

Ja nakładam róż oraz rozświetlacz wedle wskazówek pewnej sympatycznej blogowiczki, która swoją wiedzą dzieli się na blogu oraz kanale youtube, polecam także inne jej filmiki:


Jak dobrać kolor różu? Są różne szkoły. Można poszczypać się w policzki i zobaczyć jaki jest nasz naturalny rumieniec, można kolor różu dobierać pod kolor ust, można dobrać do koloru cery wg zasady:
blada – chłodny róż
jasna – beż, brzoskwinia, morela
oliwkowa – miedziany, ciepły kolory
ciemna – pomarańcza, brzoskwinia, intensywne kolory

Ja jednak skłaniam się ku kierowaniu się intuicją oraz ciekawością. Trzeba eksperymentować, bawić się kolorami. Czasem chłodnemu typowi urody podpasuje jakiś ciepły odcień różu, albo okaże się że w fioletowym nam do twarzy ;)

Aby makijaż był staranny, niezbędny będzie do tego właściwy pędzel. Pędzel do różu zaokrąglony,typu jajeczko albo skośnie ścięty pozwoli we właściwy sposób rozprowadzić kosmetyk na skórze. Ja używam baby kabuki i póki co świetnie się sprawdza, ale wkrótce mam nadzieję spróbować jajeczka, bo jeszcze takiego nie próbowałam!

I niezmiennie pamiętam o zasadzie - im mniej tym lepiej!!! Najwyżej dodacie trochę więcej, będzie łatwiej niż zmywać czerwone plamy.

Nieudaną aplikacje różu można delikatnie zatuszować dodatkową warstwa pudru nałożoną na kolorowy kosmetyk. Finalnie położony puder złagodzi granice wcześniej rozprowadzonego koloru. Ja zawsze pudruję twarz po nałożeniu różu, dzięki temu wygląda to naturalniej i dłużej trzyma się na buzi. 

Powodzenia w eksperymentach!!!


czwartek, 8 listopada 2012

Moja codzienne pielęgnacja

Często słyszę pytania o to, jak i czym traktuję moją twarz.

Warto wspomnieć, jaką mam cerę. Jeszcze nie tak dawno zmagałam się z trądzikiem, przez co moja skóra często była odwodniona. Od kiedy przerzuciłam się na pielęgnację naturalną, nie mam problemu z żadnymi wykwitami, zaskórnikami. To, z czym wciąż mierzę się każdego dnia to naczynka - mam ich kilka popękanych na nosie i policzkach, oraz skłonność do rumienienia się pod wpływem emocji, ciepła, zimna itd. Dlatego potrzebuję mocnego krycia. Na policzkach mam też czasem otwarte pory, mam nadzieję je pozamykać tonikiem mlekowym, który już niedługo zacznę stosować.

A oto plan mojej pielęgnacji

Codziennie oczyszczanie opisałam już we wcześniejszym poście.
A zatem rano myję twarz samorobionym olejem myjącym i na umytą skórę nakładam:
a) jeśli nie muszę nigdzie wychodzić, więc nie robię makijażu albo będę mogła zrobić go później - czasem natłuszczający krem Lipobase, czasem masło shea, czasem olej z dodatkiem kwasu hialuronowego, ostatnio nawet lanolina (wolę na dzień, bo nie kleję się do poduszki)
b) jeśli chcę zaraz zrobić makijaż - niezmydlana frakcja sojowa - cudownie na niej leżą minerały, szczególnie dobrze wygląda na niej kapryśna Lucy
c) jeśli jestem w trakcie złuszczania kwasami, a będę wychodzić na zewnątrz- filtr +50

Wieczorem zmywam makijaż wyżej wymienionym olejem myjącym, jeśli mam mocny makijaż oczu, "demakijażuję" je czystym olejem bez dodatków. Przecieram tonikiem z kwasem migdałowym lub mlekowym , smaruję znów albo masłem shea, albo olejem z kw. hialuronowym, albo lipobazą.

Tyle na co dzień.

Raz na 4 tygodnie planuję peeling kwasem migdałowym, póki co był pierwszy z serii (ma być osiem). Napiszę o tym jak już wyrobię sobie opinię, bo jeszcze nie mam zdania.



Pielęgnacja pędzli

Kilka słów na ten ważny temat, o którym niestety często zapominamy.
Najlepiej byłoby myć pędzle codziennie, po każdym użyciu. Przynajmniej te do podkładu. Przyznaję się bez bicia, że rzadko mi się to udaje i zazwyczaj pędzelki lądują w praniu ok. dwa razy na tydzień.

Jak ja myję pędzle
Niewielką ilość delikatnego szamponu dla dzieci Babydream rozpuszczam w miseczce z wodą i mieszam pędzlem w tym roztworze,  starając się nie zmoczyć skuwki. Potem pędzlem bełtam po dłoni, wyciskam, całość powtarzam aż wyciskana woda nie będzie zabarwiona. Płuczę pod nie-bardzo-silnym strumieniem, wciąż starając się ochronić skuwkę przed wodą.
Wycieram w ręcznik papierowy i suszę na półce w pozycji leżącej, tak aby włosie wystawało poza krawędź półki. Można także suszyć pionowo, włosiem do dołu.
Najciekawsze patenty znalezione w sieci:


Jeśli ktoś tak jak ja uwielbia pędzle i mógłby je oglądać godzinami, niech zajrzy tu. Ach i och.

Oczywiście jeśli chcemy pędzlami malować inne twarze niż własna, konieczny jest zakup profesjonalnego środka odkażającego do czyszczenia pędzli po każdym użyciu. Wiem też, że niektóre wizażystki same przyrządzają taki preparat, jak znajdę recepturę, to wkleję.


O minerałach - praktycznie cz. II czyli jak stosować

Mamy podkład, mamy pędzel. Potrzebujemy jeszcze lustra i jakiejś miseczki, najlepiej białej. Ja używam filiżanki do kawy.

Czekamy aż krem/olej/serum które stosujemy rano dobrze się wchłonie. Ważne! Niektóre kremy nie współpracują z minerałami, podkład może się ważyć czy schodzić, nie zrażajmy się tylko spróbujmy rano posmarować twarz czymś innym.

Naprawdę niewielką ilość podkładu wsypujemy do miseczki:

(źródło: google.com)
Z czasem zobaczycie ile tego sypać, niektórych minerałów trzeba nasypać odrobinę mniej (np. Lucy) żeby nie przesadzić. Generalna zasad jest im mniej, tym lepiej. Można nałożyć nawet kilka warstw, ale muszą być cieniutkie.

Zanurzamy pędzel w miseczce i wcieramy, bełtamy, mieszamy długo i dokładnie. Potem otrzepujemy pędzel stukając w brzeg pojemniczka i stemplujemy twarz, miejsce przy miejscu.
Rozcieramy.
W razie potrzeby nakładamy kolejną warstwę. Może być nałożona tylko na newralgiczne obszary, w moim przypadku to czerwone policzki i nos.
I jeszcze jedną jeśli potrzeba naprawdę sporego krycia.
Niektórzy polecają zastosowanie róż pod ostatnią warstwę podkładu. Wygląda to bardzo naturalnie. Ja nie stosuję, bo mam jaśniuteńki róż i nie byłoby go widać, ale w przypadku ciemniejszych róży to może być świetne rozwiązanie.
Jeśli nie podoba nam się zbyt matowe/pudrowe wykończenie podkładu, spryskujemy twarz hydrolatem/wodą termalną z atomizerem. Ładnie się wszystko wtedy zlewa i mamy taki zdrowy glow.
Na koniec dobrze jest użyć pudru wykańczającego. Można go kupić razem z podkładem, można zastąpić pudrem perłowym, diamentowym, bambusowym itd.  Puder utrwala makijaż, zapobiega nadmiernemu ścieraniu się podkładu, matowi, może rozświetlać, wygładza optycznie. Kiedyś może napiszę o tym więcej, ja mam kilka próbek różnych firm oraz samorobiony puder, ich działanie jest porównywalne.

Aby to zobaczyć, wzrokowców zapraszam na youtube.
Jedna z moich ulubionych vlogerek: